List #2714
Marco de la TORRE do Ioannes DANTISCUSCracow, 1544-04-12
Regest polski:
Marco de la Torre tłumaczy brak odpowiedzi na poprzedni list Dantyszka ciężka chorobą, która pozbawiła sprawności zarówno jego ręce jak i umysł.
Następnie w Krakowie przez pięć miesięcy szalała zaraza. Dziennie umierało ponad 300 osób. Zupełnie zdrowi, znienacka złożeni chorobą, umierali na drugi lub trzeci dzień. Brakowało rąk do grzebania umarłych, toteż trupy zalegały na polach, w sadach i ogrodach. Nieliczni, którzy zdawali się zdrowieć, umierali z wycieńczenia z powodu braku żywności. Nie funkcjonował handel, a uchodźców nie wpuszczano do okolicznych miejscowości, toteż zmuszeni byli wracać do ogniska zarazy.
Zmarło także wielu duchownych. Współbracia Marka de la Torre w większości przeżyli dzięki proszkowi rozpuszczanemu w winie, który Marco nakazał im zażywać. Nakazał także rozdawać ów proszek od świtu do zmierzchu ubogim w ogrodzie w krużgankach klasztornych. Ci, którzy w porę zażyli lek i mieli dostęp do pożywienia, przetrwali. Wielkim smutkiem napełniła go śmierć czterech spośród współbraci rozdających lekarstwo.
Marco de la Torre ma stale w pamięci łaskawość, dobroć, dzielność i uprzejmość Dantyszka. Żałuje, że nie może z nim częściej przestawać. Dziękuje za zaszczyt, jakim była dla niego możliwość goszczenia Dantyszka w klasztorze.
Opisuje stan swojego zdrowia: nadal cierpi na katar, który opuścił go na czas zarazy, aby powrócić w październiku. Z powodu choroby jest zmuszony posyłać swego prowincjała (minister), uczonego męża o nieposzlakowanej opinii [Francesco Lismanino], aby sprawował nabożeństwa dla królowej [Bony].
Zawiadamia, że władcy Polski (serenissimi principes nostri) wybierają sie na Litwę.
odebrano Heilsberg (Lidzbark Warmiński), 1544-04-22 Rękopiśmienne podstawy źródłowe:
|